Dzisiaj mijają dwa lata od założenia tego bloga. Chyba wybrałem zły moment na start, bo teraz każdego roku będę informował o kolejnych urodzinach na co najmniej lekkim kacu. I właściwie na samej informacji powinno się skończyć, nie ma co popadać w samouwielbienie, ale z drugiej strony, jakieś tam powody do zadowolenia z siebie mam. Przynajmniej w kwestii, że pozwolę sobie na szumne określenie, mojej twórczości. Gdzie tam 12 miesięcy temu podejrzewałbym się choćby w minimalnym stopniu o robienie własnego komiksu (w dodatku codziennie, przecież systematyczność nigdy nie była moją mocną stroną), a tu proszę, okazuje się, że mogę to udźwignąć i jeszcze sprawia mi to niemałą satysfakcję. Poza tym, ku mojemu autentycznemu zaskoczeniu, parę osób naprawdę to czyta i czasami dotrze do mnie jakieś dobre słowo na ten temat. 141 pasków dziennika (nie licząc trwającej miesiąc jazdy próbnej) i póki co wcale nie wygląda na to, żeby rysowanie Donikąd miało mi się znudzić. Z opowiadaniami trochę przystopowałem, wcale nie z własnej woli, ale jeszcze miesiąc, może dwa i powinienem do tego wrócić. Ogólnie chyba jest całkiem nieźle.
26/2025 (28): Ice Cream Man: Tęczowa posypka, The Mortal Coil Shuffle |
Filmy w klimatach Czarnego Lustra [podcast]
-
Czy komiks o typie, który sprzedaje lody, ale nie nazywa się Billy Kincaid,
a ty nie czytasz go w 1997 roku, może być straszny? Czy komiks będący
jednocz...
2 tygodnie temu


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz